Solidarność Wielkopolska - Zadania dla „S” na 2014 r.
Zadania dla „S” na 2014 r.
Poniedziałek 10 lutego 2014

Miniony rok był dla „Solidarności” dobry. Udane były akcje protestacyjne, ludzie dobrze przyjęli współpracę między związkowymi centralami. Poważnie wzrósł prestiż Związku i wyraźna była akceptacja dla jego działań. Niewiele jeszcze zmieniło się w polityce rządu, ale...

Ten felieton piszę tuż po wysłuchaniu konferencji prasowej premiera i jego ministrów. Słuchając, zastanawiałem się, czy mnie słuch nie zawodzi. Wiedziałem, że Tusk jest bardzo elastyczny, ale że aż tak... Okazuje się bowiem, że umowy śmieciowe to wysoce kontrowersyjna forma zatrudnienia. rodząca zagrożenia nie tylko dla ludzi. na których się je wymusza (tak, premier mówił o wymuszaniu), ale też w długim okresie niesie niebezpieczne konsekwencje dla finansów publicznych. Więcej, ich stosowanie narusza zasady wolnej konkurencji. Ma też być podwyżka płacy minimalnej. Jakiś (niejasny) program wspierania budowy mieszkań na wynajem. „Jakaś” forma dotowania zatrudnionych i coś tam jeszcze. Minister Kosiniak-Kamysz zdecydowanie wsparł premiera, a minister Szczurek przyjął je z pełnym zrozumieniem. Nikt jednak nie powiedział, że „Solidarność” od dawna się tego domaga. Być może w złudnej nadziei uniknięcia gniewu Leszka Balcerowicza.

Czy „Solidarność” powinna ogłosić zwycięstwo? Na pewno trzeba zmianę w nastawieniu rządu pokwitować, ale nie wolno też zapominać, że zbliżają się pierwsze - z długiego cyklu - wybory i ta zmiana ma też swoje żenująco doraźne przyczyny. Z presji nie należy rezygnować. Nie tylko dlatego, że jedna jaskółka nie czyni wiosny, ale i dlatego, że nic nie jest jeszcze przesądzone. Program ma bardzo mętny charakter. Weźmy zapowiedź l0-tysięcznych dotacji dla nowo zatrudnionych. Czy to tylko na tych co zaczynają pracę, czy na każdego nowo zatrudnionego? Czy warunkiem będzie praca przez trzy miesiące, czy przez 3 lata? Tylko znając odpowiedź na te pytania (i masę innych), można oszacować skutek i koszt.

Wracam do bilansu „Solidarności” za rok 2013. Sukcesy były niesporne, ale mogły być większe. Związek szczęśliwie koncentruje się przede wszystkim na walce o interesy pracownicze. Ale w arsenale środków ma przede wszystkim

strajk i manifestację. To broń potężnego rażenia, ale nie można jej często używać. Ba, niektóre strajki (np. na kolei) są też dolegliwe dla zwykłych pracowników.

Mamy - choć koślawą - ale jednak demokrację. W długim okresie utrzymanie i poprawa pozycji Związku jako organizacji oddziałującej na politykę państwa będzie zależeć od zdolności jego oddziaływania na opinię publiczną, od tego, czy oceny i postulaty „Solidarności” będą docierać do ludzi i będą akceptowane. Nie jest z tym dobrze. Powiedziałbym, jest całkiem źle. Związek nie dysponuje rozwiniętym stanowiskiem w kluczowych kwestiach ważnych dla ludzi i kraju. No i nie jest na co dzień obecny w mediach. Nie chodzi o to, by rezonować w każdej bieżącej sprawie, ale nawet sprawy z pozoru od interesów pracowniczych odległe, wymagałyby naświetlenia. Przykład? Podobno w rządzie trwają prace nad wzmocnieniem kontradykteryjności procesów sądowych. Mówiąc prosto, sąd miałby podejmować decyzję wyłącznie (lub prawie wyłącznie) na podstawie tego, co przedłożą strony. Jest jasne, że musiałaby wzrosnąć rola adwokata. Ci, których byłoby stać na najlepszych i najdroższych, staliby się silniejsi. To z pewnością nie byliby zwykli pracownicy. Tego zagrożenia Związek nie powinien przeoczyć.

Myślę, że w roku 2014 przed „Solidarnością” stoją dwa wyzwania nadzwyczajne: wybory do parlamentu europejskiego i obchody 25-lecia elekcji z 1989 roku. Jestem przekonany, że Związek powinien rozważyć celowość wystawienia własnej listy w wyborach europejskich, a jeżeli nie, to przeprowadzenia akcji pt. „sprawdzam” wobec kandydatów wysuniętych przez partie polityczne (jeśli możliwe wspólnie z pozostałymi centralami związkowymi). Pilne jest określenie scenariusza obchodów 25-lecia wyborów z 4 czerwca. Dziś już widać, że intencją prezydenta Komorowskiego jest urządzenie świętówki. Ale te obchody powinny być przede wszystkim okazją do namysłu, uczciwego bilansu. „Solidarność” ma nie tylko prawo, ale i obowiązek stać się organizatorem merytorycznych obchodów. Oczywiście, prezydent powinien być zaproszony.

Źródło: „Tygodnik Solidarność” 4/2014

Ryszard Bugaj