Solidarność Wielkopolska - Wakacyjne wspomnienie
Wakacyjne wspomnienie
Poniedziałek 27 sierpnia 2018
Fot. A. Dolska

Kiedy dopadnie cię toskańska zaraza

Człowiek, wsiada do samochodu, ma przed sobą 1500 kilometrów i myśli, że trochę już w tym życiu widział, więc pewnie będzie ładnie, ale przecież trudno go już zadziwić. Potem pokonuje te setki kilometrów i nie może się ocknąć z zachwytu. Pięknu Toskanii nie da się oprzeć.

Kiedy mija się tereny Emilii-Romanii i przekroczy granicę Toskanii w kolorze krajobrazu zaczyna przeważać ciepła sepia. Po drodze mijamy piękne domy w kolorach zachodzącego słońca, z charakterystycznym dachami pokrytymi ciężką, ceramiczną dachówką w kształcie fali, otoczone strzelistymi cyprysami. Wiele z nich jest opuszczonych. W wyobraźni je remontuję i przywracam im dawną świetność. Ich widok przywodzi na myśl obrazy z filmów „Pod słońcem Toskanii” czy drogę do domu generała Maximusa z ,,Gladiatora”. Nie mogłam się też napatrzeć na szkółki drzewek ozdobnych, które ciągną się wzdłuż głównych dróg. Pięknie ukształtowane tuje, palmy, fikusy i cyprysy. Z tych ostatnich tworzy się ogrodzenia domów i wysadza pobocza dróg. Tylu cyprysów, co w Toskanii nie spotkacie w żadnej innej części Włoch.

Zaraza i przyrodzenie Dawida

Oglądając zabytki Sieny, Florencji czy Lukki (miasto Puccinego), trudno sobie wyobrazić, że można było je zaprojektować, a potem wybudować bez pomocy komputera i precyzyjnych urządzeń. Kiedy patrzę na katedrę Santa Maria del Fiore we Florencji, mam wrażenie, że to nieludzki wręcz artyzm. I tak na każdym kroku. Dla turysty to wręcz idealna sytuacja, że w niewielkiej właściwie odległości może podziwiać takie cuda jak Siena, San Gimignano i Florencja. Oprócz tego, że wszystkie znajdowały się na dawnym szlaku handlowym, łączy je szczególna data – rok 1348. Rok zarazy. Najwspanialszym zabytkiem Sieny jest katedra p.w. Wniebowzięcia NMP. W dużej mierze zbudowana w latach 1215-1264. W 1339 r. rozpoczęto pracę nad nową nawą, zamierzano bowiem przemienić istniejący kościół romański w transept. Gdyby ten plan się powiódł, powstałaby największa chrześcijańska świątynia na świecie, jednak epidemia dżumy w 1348 r. zniweczyła te plany. Ta sama zaraza jednak ocaliła zabytki San Gimignano, "Manhattanu średniowiecza". Miasto to słynie z czworokątnych wież zbudowanych przez zamożnych mieszkańców w XIII-XV w., które pełniły funkcje obronne. Miasto przeżywało rozkwit pod koniec średniowiecza, dzięki dogodnemu położeniu pomiędzy Florencją i Sieną na szlaku handlowym. Epidemia dżumy spowodowała przeniesienie szlaku, co przyczyniło się do zachowania miasta w dawnej strukturze.
We Florencji z kolei zaraza miała skutek polityczny, gdyż spowodowała zubożenie społeczeństwa, które doprowadziło do wybuchu powstania i zmiany formy władzy.
Przechadzając się we Florencji ulicami starego miasta, widać jego dawną potęgę i bogactwo. Kamienice w wąskich uliczkach są tak wysokie, że spacerując między nimi  ma się wrażenie, że powietrze stoi w miejscu. Miasto założone przez Etrusków, zostało odbudowane przez Juliusza Cezara jako kolonia dla byłych żołnierzy. Bogactwo przyniósł mu handel i rzemiosło. Największą potęgę gospodarczą i kulturalną osiągnęło pod rządami Medyceuszów.  
Kiedy staję przed Palazzo Vecchio przy Piazza della Signoria, mam wrażenie, że widzę, jak przez dachy krużganków bezszelestnie przeskakuje perfekcyjny zabójca z gry Assassin’s Creed. Assassin został przez twórców gry przeniesiony do Florencji z Indii, ale kiedy będziecie wędrować placami Firenze wyobraźnie sobie, że po tym samym bruku chodzili Leonardo da Vinci, Dante Alighieri i Michał Anioł.
Przy Palazzo Vecchio stoi teraz kopia słynnej  5-metrowej rzeźby Dawida autorstwa tego ostatniego (oryginał został przeniesiony do muzeum, bo niszczyły go gołębie). Nie wiedzieć dlaczego przyrodzenie Dawida stało się symbolem turystycznym Florencji. Znajduje się na magnesach, kartkach pocztowych, breloczkach.

Wino i pizza
Pagórkowato-górzysty teren Toskanii sprzyja hodowli winorośli i oliwek. Połacie uporządkowanych winnic przeplatanych jest oliwnymi gajami. Podróżując krętymi drogami, warto zatrzymać się w winnicach, których właściciele sprzedają wino detalicznie. W większości z nich, oprócz miejscowego wina, można też skosztować innych specjałów jak konfitury z cebuli i wina z paluszkami chlebowymi, schłodzonych oliwek, czy samej oliwy. Specjalnością Toskanii jest też orzeźwiająca cytrynówka, którą należy pić tak zmrożoną, że przybiera gęstą konsystencję.
Chociaż nazwa włoskiej kawy espresso nam kojarzy się z prędkością, to jednak wbrew temu skojarzeniu pochodzi od przymiotnika espressivo – wyrazisty. Włosi celebrują jedzenie i bardzo dużą wagę przywiązują do jego jakości. Tam, nawet w sieciowym markecie, nie ma wędlin z wypełniaczami  i wyrobów seropodobnych. Dojrzewające kiełbasy, szynka prosciutto i niezliczone gatunki serów: solankowych, dojrzewających, pleśniowych. Porcjowane świeże mięso wyłożone rano, pod wieczór jest już przecenione.
Nie da się we Włoszech nie zjeść pizzy czy makaronu, który występuje tu w niezliczonych postaciach. Są w menu każdej restauracji i baru. Oczywiście, jak ktoś chce hamburgera, to może go zjeść w McDonald’s lub Burger Kingu, ale po co? Włochy, będące w strefie euro, dla nas nie są tanim krajem, ale cena pizzy czy makaronu nie zaskoczy nas niezależnie od kategorii lokalu. Czy w restauracji obsługiwanej przez kelnerów ubranych w garnitury przy 40 st. gorączce na głównym placu w Weronie, czy w wiejskiej trattorii 20 km od Lukki, za pizzę i danie z makaronu nie zapłacimy więcej niż 12 euro. Bo co trzeba by dodać do pizzy, żeby mogła kosztować więcej? – zapytał nas filozoficznie kelner w przydrożnej trattorii, nieopodal miejscowości Gello. Włosi zresztą uważają, że im pizza ma mniej składników, tym lepiej to o niej świadczy. W tej zresztą restauracji, do późnych godzin nocnych, Irena wałkuje cieniutkie ciasto na pizzę. Bardzo ciężko pracuje, ale uśmiech nie schodzi z jej twarzy. Poprosiliśmy, żeby skomponowała dla nas pizzę, taką jak lubi. Dostaliśmy najlepszy na świecie cienki placek z ciasta makaronowego, pokryty sosem pomidorowym, serem, prażonymi orzechami i prosciutto. Nie da się opisać tego smaku.
Jeśli jeszcze nie znacie Toskanii, a się tam wybieracie, uważajcie. Atakuje wszystkie zmysłu. Można się nią zarazić.

Anna Dolska