Solidarność Wielkopolska - Refleksja na polską pracą
Refleksja na polską pracą
Poniedziałek 24 września 2012

Już od 30 lat w trzecią niedzielę września do jasnogórskiego sanktuarium przybywają pielgrzymi „Solidarności”  kontynuując dzieło błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, który w 1982 r. zainicjował pielgrzymki ludzi pracy.

Najważniejszym punktem pielgrzymki jest uroczysta Suma na wałach jasnogórskich. W tym roku przewodniczyli jej ks. kard. Henryk Gulbinowicz i biskup kielecki ks. Kazimierz Ryczan, Krajowy Duszpasterz Ludzi Pracy. Homilię wygłosił bp drohiczyński Antoni Dydycz. Jak zawsze obecna była Marianna Popiełuszko, matka bł. ks. Jerzego.

Przed rozpoczęciem Mszy św. pątnicy wysłuchali wystąpienia przewodniczącego „S” Piotra Dudy.

- Pielgrzymka to moment refleksji nad polska pracą. Z tego wzgórza trzeba głośno powiedzieć - polski pracownik i polska praca umiera! Umiera, bo rządzący chcą z pracownika zrobić bezduszny automat do produkcji dóbr, z których korzystać mają tylko nieliczni. Dziś coraz więcej polskich pracowników to pracujący biedacy. Pracują ciężko, i mimo to muszą korzystać z pomocy społecznej. Już prawie cztery miliony ludzi pracuje na umowach śmieciowych. Szczególnie dotyczy to ludzi młodych rozpoczynających pracę zawodową.

- „Solidarność”  wywodząc swój statut ze społecznej nauki Kościoła, postrzega relację pracownik-pracodawca-państwo w kategoriach wzajemnych praw i obowiązków. Jeżeli jest kryzys, wspólnie i sprawiedliwie ponosimy jego koszty. Jeżeli jest dobra koniunktura, wspólnie czerpiemy korzyści. A co mamy? Państwo, które sięga do kieszeni obywateli, łatając dziurę w zadłużonym przez siebie budżecie. Trzeba z tego miejsca powiedzieć głośno: rząd premiera Tuska to rząd antypracowniczy! – kontynuował P. Duda.

Przewodniczący przypomniał, że „S” przedstawia rządowi kolejne propozycje rozwiązań tych problemów: projekt ustawy o podwyższeniu wieku emerytalnego i skargę do Trybunału Konstytucyjnego o sprawdzenie zgodności tej ustawy z Konstytucją, projekty ustaw o oskładkowaniu umów śmieciowych i agencjach pracy tymczasowej, a także wniosek obywatelski w sprawie zmiany ustawy o płacy minimalnej, 

- Rządzący nie widzą potrzeby prowadzenia dialogu  w tak ważnych sprawach dla ludzi pracy w naszej Ojczyźnie - powiedział P. Duda i zaapelował do organizowania się i do uczestnictwa w marszu „Obudź się Polsko” 29 września w Warszawie.

 

Mocne słowa pod adresem rządzących Polską padły podczas homili wygłoszonej przez bpa drohiczyńskiego Antoniego Dydycza. Ostro skrytykował on demokrację opartą na fikcji, gdzie państwu rozkazuje de facto jedna partia, jak w czasach PRL.

- Stałe nowelizacje pogmatwały jeszcze bardziej i tak mało jasne przepisy. A cóż dopiero, gdy weźmiemy pod uwagę egzekucję praw. Kto jest za nią odpowiedzialny? Sejm powinien w tej materii kontrolować rząd. A jest całkiem odwrotnie. Wychodzi na to, że to nie Sejm kontroluje rząd, ale rząd steruje wbrew konstytucji Sejmem.  A nawet może nie rząd, może to robi jedna partia. Czy można sobie wyobrazić większe zagrożenie dla demokracji? Jak to się stało, że cofnęliśmy się o trzydzieści lat? Sejm jawnie nie wypełnia swojej podstawowej misji, nie kontroluje rządu. Większość rządowa blokuje każdą inicjatywę. Opozycja jest totalnie torpedowania. W ten sposób powraca „liberum veto”, groźniejsze niż dawniej, bo matematycznie osadzone, choć dalekie od odpowiedzialności. Rząd zawsze się wyżywi. A  Polacy mogą opuszczać swoją Ojczyznę i stawać się żebrakami świata. Cóż to za perspektywa?

Biskup przestrzegał, że pogłębiający się rozziew między grupką bogaczy, a resztą społeczeństwa może stać się zarzewiem konfliktu społecznego.

- Dawniej na każdego 1 maja trzeba było wszystko malować, byle
jak, ale musiało być kolorowo. To nic, że za tydzień liszai na murach było jeszcze więcej. Wystarczy przykład Euro. To nic, że nawet minimalnego sukcesu nie odnieśliśmy. Trzeba się pokazać, a po jakimś czasie drogi się rozłażą, podwykonawcom nie ma czym płacić, upadają przedsiębiorstwa, wzrasta bezrobocie. Książęce gesty mają nasi ministrowie. Tylko jeśli nie są one oparte na własnym uczciwie zgromadzonym dorobku, to przestają być gestem, są pospolitą kradzieżą, są największym grzechem, bo dotyczą okradania swoich obywateli, zwłaszcza najbiedniejszych. Nie tędy prowadzi droga do rozwoju, autentycznego, jakiegokolwiek dobrobytu. Panowie, chciałoby się powiedzieć, zwracają się do rządzących – to nie ta droga, to hańba i wstyd dla rządzących.

- Gdzie się dotkniemy, to zaraz smród: i sądownictwo, i prokuratura, i oświata, i służba zdrowia, administracja! – kontynuował bp. A. Dydycz. - Z boleścią to mówimy, żal nam naszej Ojczyzny. Zgromadzeni tutaj przed Tronem naszej Matki wołajmy – Duchu Święty, daj nam, daj Polsce ludzi sumienia! A jak trzeba, umiejmy wyruszyć na ulice, wziąć udział w manifestacjach – z pokorą, z kulturą, z cichością, z chrześcijańską pieśnią, z patriotycznymi wezwaniami. Jeszcze ten przywilej nam pozostał! Nie docierają nasze głosy do urzędów, do różnych osób odpowiedzialnych, dlatego twórzmy tę wspólnotę, która publicznie śle modły do Pana, aby nam dopomógł.

- Potrzebny jest czyn. Gołym okiem widać, że taka potrzeba istnieje w naszejrzeczywistości. Nie przychodzi to łatwo we współczesnym świecie, kiedy na pierwszym miejscu stawia się zysk. Nie patrzy się na to, że ktoś może z tego powodu ponosić duże straty, że nie jest w stanie utrzymać siebie i rodziny. I dlatego rola związków zawodowych jest nie do przecenienia.