Solidarność Wielkopolska - Pracodawcy zapowiadają podwyżki wynagrodzeń
Pracodawcy zapowiadają podwyżki wynagrodzeń
Poniedziałek 23 stycznia 2017

38 proc. dużych i średnich firm zamierza podnieść płace swoim pracownikom. W ocenie ekonomistów zapowiedzi pracodawców zostały wymuszone przez zmiany zachodzące na rynku pracy: rekordowo niskie bezrobocie oraz problemy ze znalezieniem pracowników.

Pod koniec ubiegłego roku stopa bezrobocia wynosiła 8,2 proc. i była najniższa od 25 lat, a ponad 40 proc. firm zgłaszało problemy z zatrudnieniem wykwalifikowanych pracowników. Monika Smulewicz z firmy Grant Thorton, która przeprowadziła badania dotyczące zapowiedzi płacowych pracodawców, podkreśla, że chociaż w ostatnim czasie zmiany na rynku pracy rzeczywiście były zauważalne, to nie przekładały się na znaczącą poprawę wynagrodzeń. Płace w gospodarce rosły w powolnym tempie. - Wydaje się, że firmy doszły do ściany. Bezrobocie spadło do tak niskiego poziomu, że pracodawcom realnie zaczął doskwierać niedobór pracowników. Konkurencja między pracodawcami zrobiła się na tyle silna, że coraz częściej nie mają oni wyjścia i muszą podnosić pensje – mówi ekonomistka.

 

Płaca minimalna

W ocenie dr. Jana Czarzastego ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie wpływ na zapowiedzi pracodawców dotyczące podwyżek wynagrodzeń mogło mieć także podniesienie od 1 stycznia tego roku płacy minimalnej do 2 tys. zł brutto. Jej wzrost o ponad 8 proc. w stosunku do ubiegłego roku rozbudził oczekiwania płacowe pracowników. - Płaca minimalna bardzo się zbliżyła do poziomu 50 proc. średniej krajowej, co było od dawna postulatem związków zawodowych, zgłaszanym jeszcze w czasach Komisji Trójstronnej – mówi dr Czarzasty. Ekonomista podkreśla, że wynagrodzenia są najważniejszym elementem stosunków pracy, ale nie jedynym. - Ważne, by w ślad za podwyżkami szło np. cywilizowane podejście do nadgodzin, by nie stawały się one regułą i były uczciwie rozliczane – dodaje.

 

Małym trudniej

Badanie przeprowadzone przez firmę Grant Thorton dotyczyło tylko średnich i dużych firm, tymczasem zdecydowaną większość podmiotów gospodarczych działających w Polsce, ponad 90 proc., stanowią mikrofirmy i małe firmy zatrudniające mniej niż 10 osób. – Im będzie znaczniej trudniej podnosić płace niż średnim i dużym przedsiębiorstwom – podkreśla dr Czarzasty. Zaznacza, że w dłuższej perspektywie podwyżki wynagrodzeń staną się dla średnich i dużych przedsiębiorstw czynnikiem wymuszającym wzrost wydajności pracy. - Małe i mikrofirmy nie są w Polsce innowacyjne, a co za tym idzie, trudno im będzie szybko poprawić te wskaźniki – mówi.

 

Potrzeba 20 lat

Według Grant Thorton wyniki sondażu przeprowadzonego wśród przedsiębiorców są najlepsze od 2009 roku, czyli od momentu rozpoczęcia badania. Do tej pory tak duży odsetek firm nie planował podwyżek płac. W ocenie Moniki Smulewicz, jeżeli pracodawcy z sektora średnich i dużych przedsiębiorstw rzeczywiście zrealizują swoje zapowiedzi i podniosą pracownikom pensje, Polska może się stać jednym z państw o najszybciej rosnących dochodach.

To tylko jedna strona medalu, bo z drugiej od wielu lat wynagrodzenia w naszym kraju należą do najniższych w Unii Europejskiej. Pod tym względem wciąż daleko nam do bogatych państw Europy Zachodniej i szybko ich nie dogonimy. Według Europejskiego Urzędu Statystycznego mediana godzinowych zarobków w Polsce, czyli wartość dzieląca je dokładnie na pół, wynosi 4,3 euro brutto. Nawet w Czechach i na Słowacji jest ona wyższa i wynosi 4,6 i 4,4 euro. W Niemczech jest to 15,3 euro, a w Belgii 17,3. Zdaniem

dr. Czarzastego nawet gdyby doszło do takiej sytuacji, że wynagrodzenia w Polsce będą rosły szybciej niż w innych państwach Europy Zachodniej, to na zrównanie się z nimi potrzebujemy wielu lat. – Każda taka prognoza opiera się na

założeniach upraszczających - w tym wypadku płace realne u tych, których gonimy, będą rosnąć w tempie wolniejszym niż u na, albo wcale. Nikt nie może zagwarantować, że tak będzie. Odnosząc się do znanych mi prognoz mogę powiedzieć, że do osiągnięcia średniego poziomu dochodów w UE-15 potrzebujemy jeszcze około 20 lat – mówi ekonomista z SGH.

 

Barierą wydajność pracy

Jego zdaniem największą barierą w podnoszeniu płac jest w Polsce niska wydajność pracy. Chociaż w ciągu ostatnich 25 lat uczyniliśmy pod tym względem ogromny postęp, wciąż daleko nam do europejskiej czołówki. Wydajność pracy w naszym kraju to 60 proc. średniej dla całej UE i połowa tego co w Niemczech. – Jeżeli nie chcemy zdusić konkurencyjności naszej gospodarki na rynkach globalnych i utknąć między biednym Południem i bogatą Północą, to musimy wybierać. Albo wyższa wydajność pracy, dzięki modernizacji, a więc inwestycjom, oraz wytwarzanie usług i dóbr o wysokiej wartości dodanej, w tym wyrobów gotowych, a nie podzespołów. Albo trzymanie kosztów pracy na niskim pułapie, a to oznacza wynagrodzenia niższe niż w Europie Zachodniej – mówi ekonomista.

Agnieszka Konieczna

Za: „Tygodnik Śląsko-Dąbrowski NSZZ Solidarność” nr 2/2017