Solidarność Wielkopolska - Poznański protest pracowników socjalnych
Poznański protest pracowników socjalnych
Wtorek 27 listopada 2018

Prezydent nie przyszedł, poszli do prezydenta

Z Beatą Kocik, przewodniczącą  NSZZ ,,Solidarność” w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Poznaniu rozmawia Anna Dolska

W piątek zakończył się Czarny Tydzień będący protestem pracowników pomocy społecznej przeciw lekceważeniu ich przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Socjalni domagają się realizacji postulatów pracowniczych i profesjonalnych. W Poznaniu, 21 listopada odbyła się demonstracja pod Urzędem Miasta. Czy to element ogólnopolskiego protestu?

- Wcześniej wystosowaliśmy do prezydenta pismo z prośbą o spotkanie w sprawie podwyżek i sytuacji naszej grupy zawodowej. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Potem wysłaliśmy monit i też nie wywołał żadnej reakcji. Dlatego zdecydowaliśmy się na zaostrzenie formy protestu. Dwieście osób postanowiło przyjść do prezydenta, skoro on zlekceważył naszą prośbę.

Demonstracja przyniosła skutek?

- Wyszedł do nas zastępca prezydenta Jędrzej Solarski. Jesteśmy umówieni z nim na rozmowy w poniedziałek 26 listopada, więc Miasto zaczęło z nami rozmawiać. Nie nastawiamy się na konkretne efekty, ale mamy nadzieję, że negocjacje będą skuteczne.

Nie wygląda jednak na to, że oddadzą wam 30 proc. nagrody z okazji Dnia Pracownika Socjalnego, którą Miasto zabrało tłumacząc, że byłoby niesprawiedliwie, gdybyście dostali więcej niż inni pracownicy miejskich jednostek?

- Awantura o premie tak naprawdę jest walką o podwyższenie wynagrodzeń. Pracownicy socjalni, a jest ich 500 w Poznaniu zarabiają średnio 2200 zł brutto plus dodatek 250 zł za pracę w terenie. To niewiele więcej niż wynosi płaca minimalna - za tak trudną i odpowiedzialną pracę. Obniżono nam jeszcze o 1/3 nagrodę z obiecanej kwoty blisko 4 tys. zł, tłumacząc, że nie byłoby sprawiedliwe, gdybyśmy dostali więcej niż inni. Jesteśmy z tego powodu rozgoryczeni, gdyż na mocy ustawy Miasto otrzymuje dofinansowanie od wojewody na wypłacane nam dodatki. Z tego też są m.in. nagrody, które zostały nam zmniejszone decyzją skarbnika Miasta.

Jak kształtują się wynagrodzenia pracowników socjalnych w Poznaniu na tle innych miast?

- We wszystkich ośrodkach w kraju, wynagrodzenia w naszej grupie nie są wysokie. Stąd protest ogólnopolski i walka o podwyżki. Poznań nie jest biednym miastem, a jednak nasi pracownicy socjalni zarabiają mniej niż w Krakowie, Wrocławiu, Warszawie, a nawet w wielu ościennych gminach Aglomeracji Poznańskiej. Dla porównania, nasi koledzy zza zachodniej granicy średnio zarabiają w przeliczeniu na złotówki 13 tys. zł. Poznań to starzejące się miasto. Przybywa mieszkańców potrzebujących pomocy społecznej chociażby ze względu na wiek, tym bardziej więc władze miasta powinny dbać i rozwijać pomoc społeczną, bo jest na nią coraz większe zapotrzebowanie.

Trzeba chyba czuć powołanie, żeby mając kwalifikacje pracować za 1400 zł na rękę?

- Często przychodzi nam pracować w trudnych warunkach, bo przecież to my idziemy do ludzi, do ich środowisk. Na co dzień stykamy się z dramatami, często z osobami w depresji, a czasem z agresją. Ale jest coś w tej pracy, co nas w niej trzyma i sprawia, że zamiast rzucić ją , wolimy walczyć o lepsze zarobki, by nadal pomagać ludziom.