Ewa Kopacz zapowiedziała na konwencji PO wprowadzenie jednorodnego kontraktu, który zastąpi inne formy zatrudnienia.
Najkrócej mówiąc, jest to oszustwo. Doprowadzi do likwidacji umów na podstawie kodeksu pracy. To oznacza, że w bardzo krótkim czasie w Polsce będą obowiązywały wyłącznie zasady śmieciowe.
Jest jeszcze jedna bardzo niebezpieczna zapowiedź – rząd obiecuje likwidację składek na ubezpieczenia społeczne. Co oznacza przy kontraktach likwidację wszelkiej ochrony socjalnej. I jeżeli ktoś się nie ubezpieczy prywatnie, to nie będzie miał żadnych świadczeń zdrowotnych czy wypadkowych. W 2009 roku PO pokazała co potrafi, zmniejszając liczbę zawodów uprawnionych do wcześniejszych emerytur czy przechodzenia na emerytury na korzystniejszych warunkach. Umowy kontraktowe to również jest całkowity koniec związków zawodowych, bo przy takiej formie zatrudnienia ludzie będą się bali zapisać, żeby nie zostać zwolnieni.
Prof. Grażyna Ancyparowicz
*****
Wyrzucamy dwustuletni dorobek prawa pracy
Pomysł jednolitych kontraktów oznacza, że odstępujemy od umów o pracę. Wyrzucamy dwustuletni dorobek prawa pracy, ochrony pracy, które zaczęto wprowadzać na początku XIX wieku.
Początkowo na poziomie krajowym, a potem międzynarodowym, jeszcze przed powstaniem Międzynarodowej Organizacji Pracy. Teraz Bank Światowy chce wraz z PO wszystkie umowy o pracę zmienić w śmieciowe. Rezygnujemy z umów, które zapewniają ochronę w przypadku różnych przypadków losowych: choroby, wypadku, czy w przypadku kobiety urodzenia dziecka. A pracownik będzie traktowany w firmie jak leasingowany samochód czy wypożyczona maszyna. Takie rozwiązanie oznacza również koniec związków zawodowych. To powrót do dzikiego kapitalizmu z przełomu XVIII i XIX wieku, w jego najgorszym wydaniu. To, że w ogóle taki pomysł mógł zaistnieć, to efekt niskiej wiedzy i słabej edukacji społeczeństwa, które nie uświadamia sobie związanych z nim zagrożeń.
Prof. Józefina Hrynkiewicz