Solidarność Wielkopolska - Głos prywatny w sprawach publicznych - 154
Głos prywatny w sprawach publicznych - 154
Poniedziałek 9 stycznia 2012

Ponad sto pięćdziesiąt  razy głosem prywatnym wypowiadałem się na łamach ”Solidarności Wielkopolskiej” w sprawach publicznych; powstałaby z tego niemała książeczka. Ale wszystko na tej ziemi ma swój kres. Przyszedł także kres dla twórczości felietonisty. Nie dlatego, iżby autor nie chciał dalej się trudzić, także nie dlatego, by Redakcja uznała jego trud za daremny i, jak mam nadzieję, także nie dlatego, by czytelnicy nie chcieli już tych felietonów czytać. Zawsze zważałem, by mój prywatny głos był wiarygodny, w tym także na to, by moje życie prywatne i zawodowe nie dawało podstaw do podważania niezależności mego pisania. Kilka tygodni temu wróciłem do pracy w administracji publicznej. Moją powinnością stała się inna służba. To wymusiło tę niełatwą decyzję, nie można bowiem dwóm panom służyć!

Przed dziesięciu laty jako nowo upieczony felietonista pisałem na łamach „Przewodnika Katolickiego” wierząc, że nie straciłem jeszcze ostrości widzenia tej szczególnej grupy uczestników życia politycznego, że „…komentator to ten, który wie lepiej, który zawsze potrafi wykazać, jak nieudolny jest ten czy ów minister, jakie bezsensowne prawo stanowi parlament  itp., który zawsze odważnie potrafi pogrążyć, wykpić, ośmieszyć”. Nie, takim modnym felietonistą nie chciałem być. Starałem się służyć czytelnikom i mam nadzieję, że w ciągu tych siedmiu lat - najpierw na stronach „Solidarności” ukazującej się na łamach „Głosu Wielkopolskiego”, a później w wydaniu internetowym „Solidarności Wielkopolskiej” - moje starania były owocne, by komentarz pomógł czytelnikowi zrozumieć, by pomógł odnaleźć się w dopadającej go zewsząd skomplikowanej rzeczywistości politycznej.
Dziękuję Redakcji za sprawiającą wiele satysfakcji możliwość publicznego komentowania wydarzeń  polskiego życia publicznego, a także za wyrozumiałość i cierpliwość wobec nie zawsze punktualnego autora 2000 znaków pisarskich. Dziękuję szczególnie czytelnikom za to, że chcieli czytać felietony będące efektem moich doświadczeń i przemyśleń. Dziękuję zwłaszcza tym, którzy w bezpośrednich rozmowach mówili mi o tym, że czytają felietony, że ich oczekują. Dziękuję tym, od  których dostałem listy, także te krytyczne. To dodawało wiary w sens pisania.
Powodowany tą wiarą nie wykluczam, że za jakiś czas, gdy mój status zawodowy zmieni się tak, by niezależność prywatnego głosu nie budziła żadnych wątpliwości, powrócę do pisania felietonów.

Maciej Musiał