Solidarność Wielkopolska - Człowiek jak mucha
Człowiek jak mucha
Poniedziałek 23 lipca 2012


W dziennikarstwie amerykańskim funkcjonuje bardzo trafne określenie, że ,,człowiek jest jak mucha – można go zabić gazetą”. Zważywszy na to, jak wielką moc mają media w kształtowaniu opinii, a nierzadko też – niestety - manipulowania opinią, powiedzenie to jest niezwykle celne. Z jednej strony dzięki publikacjom można wykreować osobę, modę, produkt, z drugiej można komuś zniszczyć karierę, życie rodzinne i firmę.

Pojawia się tu problem odpowiedzialności dziennikarskiej, rzetelności, etyki i zwykłej, ludzkiej uczciwości. Dotychczas narzędziem obrony tych, którzy padli ofiarami nierzetelnych publikacji, pomyłek lub informatorów, którzy zmanipulowali dziennikarza (dziennikarz też człowiek i może być ofiarą manipulacji) było sprostowanie. Trybunał Konstytucyjny, 1 grudnia 2010 r. wydał wyrok w sprawie niezgodności z Konstytucją art. 46 ust. 1, art. 31 oraz art. 33 ust. 1 ustawy Prawo prasowe. Trybunał orzekł, że powyższe przepisy są niezgodne z art. 2 i art. 42 ust. 1 Konstytucji i do 14 czerwca 2012 r. dał czas na uchwalenie nowych regulacji. Ustawodawca jednak nie dotrzymał terminu. Jednym słowem: stare prawo przestało działać, a nowego nie ma i wcale się nie zanosi, że zostanie w najbliższym czasie uchwalone. Wymienione przepisy do TK zaskarżył Rzecznik Praw Obywatelskich, a dotyczyły one obowiązków redaktora naczelnego w przypadku nadesłania do redakcji sprostowania lub odpowiedzi wraz z wnioskiem o ich opublikowanie. Art. 31 Prawa prasowego wskazywał, że na wniosek zainteresowanej osoby fizycznej, prawnej lub innej jednostki organizacyjnej redaktor naczelny redakcji właściwego dziennika lub czasopisma jest obowiązany opublikować bezpłatnie rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie wiadomości nieprawdziwej lub nieścisłej oraz rzeczową odpowiedź na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym. Art. 46 ust. 1 Prawa prasowego nakładał zaś na redaktora naczelnego sankcję karną w postaci kary grzywny albo kary ograniczenia wolności za uchylenie się od opublikowania sprostowania, odpowiedzi lub opublikowania ich wbrew warunkom określonym w Prawie prasowym.
Jak wiadomo z praktyki, wiele redakcji wykorzystywało ten brak precyzyjnej definicji sprostowania, by nie publikować pism będących odpowiedziami na publikacje. Z drugiej jednak strony, redaktorzy naczelni byli karani za uchylanie się od zamieszczania czegoś, co nie zostało jasno określone. Teraz jednak mamy sytuację, w której redakcja może odmówić bez żadnych sankcji publikacji rzeczowego sprostowania, osobie broniącej swoich dóbr pozostaje tylko powództwo cywilne jako narzędzie dochodzenia swoich racji. Należy wspomnieć tu jeszcze o sytuacji czytelnika, który ma konstytucyjne prawo do tego, by być rzetelnie informowanym.
Od dłuższego czasu mówi i się postuluje o wprowadzenie w życie nowych uregulowań dotyczących prawa prasowego, bo stara ustawa z 1984 r. uchwalona za czasów PRL, jest mocno przestarzała i odstaje od realiów nowoczesnych mediów. Projektów było wiele, ale żaden nie został wprowadzony w życie.
Odzywają się też radykalne głosy kwestionujące w ogóle zasadność funkcjonowanie prawa prasowego. Są kraje, które nie mają takich uregulowań. Prawo prasowe nie jest też przedmiotem ustawodawstwa unijnego.
Obojętnie którą opcję przyjmiemy, alternatywa jest jedna: jak najszybciej należy uchwalić nową ustawą, albo znieść dotychczasową, bo nie dość, że przestały obowiązywać jej poszczególne artykuły, to nadal są w niej przepisy mocno tkwiące w poprzednim ustroju jak np. artykuł dotyczący Rady Prasowej jako organu pomocniczego Prezesa Rady Ministrów.

Anna Dolska