Solidarność Wielkopolska - Cały czas jesteśmy gotowi do rozmów
Cały czas jesteśmy gotowi do rozmów
Poniedziałek 25 listopada 2019

Z Albertem Wojtczakiem, przewodniczącym Organizacji Międzyzakładowej NSZZ ,,Solidarność” w Solaris Bus&Coach SA rozmawia Anna Dolska

Przed tygodniem pod siedzibą Solarisa pikietowało kilkaset osób. Czy to oznacza, że nie ma już pola do negocjacji?

- Jesteśmy cały czas skłonni negocjować, jednak przyszedł moment, kiedy rozmowy nie posuwały się naprzód, musieliśmy więc użyć innych środków, by pokazać pracodawcy, że nie ustąpimy w dążeniu do realizacji naszych postulatów.

Jakie to są żądania?

- Przede wszystkim płacowe. Żądamy podwyżki w wysokości 300 zł na etat, dodatku stażowego, umożliwienia pracownikom powyżej 60. roku życia zmiany stanowiska pracy na mniej obciążające oraz wprowadzenia kasy zapomogowo-pożyczkowej. Nowi pracownicy na starcie otrzymują trochę mniejsze wynagrodzenie niż pracownicy z długoletnim stażem. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że uwarunkowane jest to sytuacją na rynku pracy, ale to niesprawiedliwe, że pracownik, który ma doświadczenie i poświęcił firmie wiele pracy, zarabia tyle samo, co świeżo przyjęty. Problem w tym, że nie ma u nas ani siatki płac, ani zakładowego układu zbiorowego pracy, który doceniałby pracowników za lojalność i lata poświęcone naszej firmie.

Od 2018 r. Solaris ma nowego właściciela, hiszpańską Grupę CAF. Czy za poprzedniego właściciela udawało się wynegocjować podwyżki dla pracowników?

- ,,Solidarność” w Solarisie powstała całkiem niedawno, bo w 2015 r. W 2017 r. udało nam się wynegocjować po 135 zł na etat, a na 2018-2019 r. po 200 zł na pracownika. Poprzednio niskie wynagrodzenia tłumaczono koniecznością inwestowania w nowoczesne technologie. Przyszedł nowy inwestor i tłumaczy, że taka jest polityka płacowa CAF-a na podwyżki. Inwestuje w spółkę, włożył do spółki duży kapitał, nie myśląc o ludziach. Przecież pracownicy to też kapitał firmy i obie te rzeczy powinny iść równolegle. W pracowników też trzeba inwestować.

O tym, że walczycie o podwyżki, można dowiedzieć się z billboradów rozwieszonych w Poznaniu i okolicach. To element waszej strategii?

- Tak, to przemyślane działania. Plakaty są odpowiedzią na akcję billbordową pracodawcy, który w ten sposób poszukiwał nowych pracowników. Nasze działania mocno podziałały wizerunkowo. Chcieliśmy pokazać, że Solaris nie jest tak dobrym pracodawcą, na jakiego się kreuje. Wiemy, że nasze plakaty zrobiły wrażenie na szefostwie.

Przed wami, w sierpniu, przed siedzibą spółki manifestowali związkowcy z OPZZ. Dlaczego nie przyłączyliście się do nich?

- W 2017 r. podpisaliśmy z pracodawcą porozumienie, na mocy którego zobowiązaliśmy się, że przez dwa lata (termin upłynął w październiku 2019 r.) nie będziemy organizować żadnych form protestu związanych z podwyżkami wynagrodzeń. Dotrzymaliśmy postanowień.

Czy pikieta i przyjęta przez was strategia przyniosła skutek?

- Działania prowadzimy przy wsparciu i w porozumieniu z Zarządem Regionu ,,Solidarności”, którego jestem członkiem. Wiemy już, że pracodawca jest skłonny spełnić postulat dotyczący stanowisk pracy dla  pracowników 60+ . W piątek (22 listopada)  przystąpiliśmy do sporu zbiorowego. W poniedziałek (25 listopada) zostalismy zaproszeni do dalszych negocjacji.

Związki branżowe przyłączyły się do waszego protestu?

- Jesteśmy zdania, że wszystkie związki powinny tworzyć wspólną siłę reprezentując pracowników. Jako ,,Solidarność” staramy się wysuwać realne postulaty, mierząc szanse ich realizacji. Wiadomo jednak, że naszym wspólnym obowiązkiem jest występowanie w imieniu wszystkich członków NSZZ „Solidarność” oraz  osób niezrzeszonych. Cały czas jesteśmy gotowi do dialogu. Uważam, że spotykając się i rozmawiając możemy dojść do porozumienia.